Internowani i wzięci w niewolę
Jednym ze skutków walk o Lwów było pojawienie się internowanych i jeńców po obu stronach. Pierwszych wziętych w niewolę Ukraińców przetrzymywano w szkole im. Sienkiewicza. W tym samym budynku przebywali wzięci w niewolę 21 listopada niemieccy wojskowi, którzy walczyli po stronie Ukraińców. Porucznik Ludwik de Laveaux po przybyciu w roli komendanta na dworzec kolejowy, nie zważał na wcześniejsze ustalenia między Polakami, a Ukraińcami i rozkazał rozbrojenie oraz aresztowanie tych ostatnich. Sam dworzec stał się miejscem przetrzymywania zdemobilizowanych wojskowych z armii austro-węgierskiej. Znany jest przypadek Myrona Tarnawskiego, którego po powrocie jego pułku z frontu włoskiego do Krakowa i przybyciu do Lwowa, natychmiast aresztowano. Po zakończeniu walk wywieziono go do obozu w Dąbiu.
Na ulicy Chocimskiej 2 natychmiast stworzono polską komendę żandarmerii, gdzie tymczasowo przetrzymywano jeńców i internowanych. Nie funkcjonowała ona jednak we właściwy sposób: w nocy z 7 na 8 listopada większość uwięzionych Ukraińców uciekła. Internowanych żandarmów — Ukraińców, którzy nie przysięgali na wierność Polsce, przetrzymywano w żandarmerii na ulicy Sapiehy.
20 listopada Polacy zajęli cały ukraiński szpital na ulicy Łyczakowskiej. Polska strona 23 listopada zmusiła prawie setkę ukraińskich jeńców wojskowych do przemarszu ulicami Lwowa do więzienia w budynku Wyższego Sądu Krajowego i Kryminalnego Trybunału przy ulicy Batorego. Ogółem do polskiej niewoli trafiło kilkaset ukraińskich wojskowych.
Mniej informacji zachowało się o polskich jeńcach. Znane są pojedyncze przypadki wzięcia w niewolę i internowania wojskowych we własnych mieszkaniach. Zdarzyło się, że polscy jeńcy za pierwszym razem byli wypuszczani na słowo honoru oficera. Jeśli powtórnie trafili do niewoli, rozstrzeliwano ich.
Czołowych przedstawicieli ukraińskiej inteligencji, którzy nie wyjechali z miasta po 21 listopada, na początku zaproszono na rozmowy, po czym 29 listopada część z nich aresztowano.