Łączność i informacja
Z początkiem walk zbrojnych konieczne stało się znalezienie sposobów organizacji dalszego funkcjonowania 200-tysięcznego miasta. W celu przekazywania informacji mieszkańcom każda ze stron drukowała odezwy, ogłoszenia i apele. Jednocześnie ukazywały się gazety, które wspierały swoje obozy narodowe. Ukraińcy nie zabronili działalności polskich gazet na kontrolowanym przez nich terytorium, uważając to za przejaw własnej liberalności w przededniu światowych konferencji pokojowych. Z czasem ten fakt zaczął być uważany za jedną z głównych przyczyn porażki.
W celu rozwiązania problemów z żywnością, nie tylko stosowano tymczasowe wstrzymanie ognia, ale też współpracowano z dostawcami lub organizowano kuchnie polowe dla najbiedniejszych, po ukraińskiej stronie frontu ministerstwo aprowizacji i rada żywnościowa starały się organizować pracę sklepów spożywczych i dostaw produktów z ukraińskich wsi, drogą przez obecne ulice Łyczakowską i Chmielnickiego. Analogicznie działali po swojej stronie Polacy, otrzymując produkty z polskich wsi. Żydzi lwowscy nie mogli oczywiście liczyć na pomoc ze strony mieszkańców wsi, dlatego kryzys żywnościowy odczuli najmocniej.
Telefoniczna i telegraficzna łączność we Lwowie także zostały zerwane. Walki, które trwały przy Poczcie Głównej, uniemożliwiały normalną komunikację ze światem zewnętrznym. Znalazło to odbicie nie tylko w sprawach politycznych, ale i w codziennym życiu mieszkańców. Ludzie, którzy znaleźli się w zablokowanym mieście, nie mogli powiadomić krewnych na prowincji o swojej sytuacji. W konsekwencji nie otrzymywali również informacji od nich. Prasa pracowała z przerwami. Wydania rozpowszechniano z rąk do rąk, jeśli istniała możliwość wyjścia z domu. Taka sytuacja rodziła wielką ilość pogłosek. Przez brak albo spóźnione przekazywanie wieści ludzie żyli w stanie nieświadomości i dezinformacji.